DACH I OKNA

DACH I OKNA

udało się

Wszystkim naszym przyjaciołom i dobrodziejom niniejszym donosimy, że udało się nam wykończyć dach.

W przyszłym tygodniu zostaną zamontowane okna, które dziś wjechały na plac budowy.

A zaraz po nich ruszy wykonanie elewacji budynku.

Mamy również podpisaną umowę na montaż drzwi zewnętrznych.

Zamkniemy budynek. Bogu dzięki!

Dzielimy się z każdym z Was nasza radością i DZIĘKUJEMY ZA WIELKIE WSPARCIE!

BOŻE NARODZENIE

BOŻE NARODZENIE

Pan przyjął ciało, aby mógł przyjść. Poprzez swoje wcielenie powiedział: Jestem twój. I na chrzcie świętym powiedział do mnie: Jestem twój. W Eucharystii wciąż na nowo mówi: Jestem twój, abyśmy mogli odpowiedzieć: Panie, jestem Twój. Idąc ze Słowem, wchodząc w tajemnicę Jego wcielenia, Jego bycia z nami, chcemy przyswoić sobie Jego jestestwo, chcemy wyrzec się naszego istnienia, oddając się Temu, który dał się nam.

Aż trudno uwierzyć, że kolejny rok upłynął i ponownie mamy ten zaszczyt, że – w choć tak skąpej formie – możemy zagościć w domach naszych Przyjaciół i Dobroczyńców… To niezwykłe, że często nie znając się osobiście, możemy doświadczać Waszej gościnności i miłości. Nasza wdzięczność niech zatem wyprzedza opisy i rozważania – niech stanie się zwiastunem i zapowiedzią tego, że o wiele bardziej pragnie odwiedzić Was Pan – Bóg wierny i sprawiedliwy, który widzi każde, nawet najmniejsze dobro i który „przyjął ciało, aby mógł przyjść”. Właśnie Jemu chcemy powierzyć nasz los, a także los tych, którzy towarzyszą nam w naszej codzienności swoją modlitwą, ofiarą, cierpieniem i życzliwością… Wiemy, że razem możemy mieć udział w czymś o wiele większym niż tylko ziemskie dzieło. Razem możemy zbudować coś, co jest znakiem rzeczywistości o wiele głębszej i trwalszej niż tylko doczesny klasztor, mianowicie Królestwa Bożego. Dlatego dziękujemy Wam za Waszą stałą obecność, za każdy dar serca, za każdy dar materialny. Są one i dla nas znakiem! Mówią nam o miłości Boga, o Jego opatrzności i o Jego obecności pośród nas.

Rok, który właśnie się kończy upłynął nam pod szczególnym wezwaniem. 8 grudnia 2020 papież Franciszek zawierzył kolejne dni i miesiące wielkiemu Patronowi – św. Józefowi. Nasza wspólnota, krucha i miotana przeciwnościami nie raz w ciągu minionego czasu odwoływała się do opieki tego Świętego. Wzorem św. Teresy od Jezusa, która losy zakładanych przez siebie wspólnot wiązała z pomocą Józefa, i my prosiłyśmy go o wsparcie. Finanse, skład personalny, zarobkowanie, budowa… W tych wszystkich obszarach prosiłyśmy o pomoc i doświadczałyśmy wysłuchania. Nieraz działo się wszystko w sposób iście cudowny, jak chociażby wówczas, gdy niemal w ostatnim momencie pojawiły się w naszym klasztorze pieniądze na okrycie nowej części dachem. Dokładnie tyle, ile potrzebowałyśmy! Ale też prosiłyśmy konkretnie, pisząc na karteczkach liściki i podkładając je pod figurę Świętego…

Po „dachowym sukcesie” musiałyśmy jednak zrobić przerwę w naszej budowlanej przygodzie. To, co działo się we wspólnocie było bowiem mocno angażujące. Tak jak pisałyśmy Wam już w ubiegłym roku, wspólnota przechodziła czas personalnych zmian. Oznaczało to, że rozmaite siostry przyjeżdżały do nas, na krótsze bądź dłuższe okresy, aby rozeznać, czy ich Pan do Suchej Huty nie woła. W Karmelu bowiem taka decyzja musi być zawsze najpierw wolnym wyborem konkretnej osoby, zanim ją później zatwierdzi lub nie kapituła klasztoru. I jak się możecie domyślać ktoś to wezwanie Pana usłyszał, a ktoś nie. Koniec końców, z czasu rozeznawania i niepewności nasza wspólnota wyszła zmieniona i wzmocniona. Jest nas obecnie „czarnych”, czyli sióstr po profesji wieczystej – dziewięć. Dodatkowo nasza najmłodsza siostra, która jest jeszcze w trakcie formacji początkowej, przebywa czasowo w klasztorze macierzystym w Gdyni. Tam uzupełnia to, czego w formacji w warunkach fundacyjnych nie mogłyśmy jej zapewnić. Tymczasem nowa ekipa odważnie i z zapałem podjęła poprzednie wyzwania wraz ze wszystkimi nowymi, które – jak to w życiu – wyłaniają się zawsze nie wiadomo skąd i zapraszają do jeszcze głębszego, pełnego zaufania powierzenia się Bogu.

 Jednym z takich wyzwań okazała się być kwestia… posiadania traktora. Mieszkamy na wsi, pod naszą opieką znajduje się spory kawałek ziemi, której w chwili obecnej nie uprawiamy, co nie oznacza braku zajmowania się nią. Łąka stanowiąca zdecydowaną większość terenu powinna być przecież regularnie koszona. Do tej pory pomagali nam sąsiedzi, którzy swój czas dzielili między pracą na roli, różnymi zobowiązaniami i nas. Rezultat? W tym roku trawa wraz z chwastami osiągnęła w niektórych miejscach rekordową wysokość ponad 1,5 metra… Oczywiście wszystko to w oczekiwaniu na skoszenie… Dodatkową trudnością są samosiejki, które coraz wyraźniej przekształcają nasz teren w las. Aby można było choć od czasu do czasu wyjść na spacer i nie zawrzeć przy okazji bliższej znajomości z kleszczami bądź żmiją, siostry przekaszały ścieżki kosą spalinową. Dla kobiety to jednak spory wysiłek, więc zdecydowałyśmy się dokupić kosiarkę do naszego traktorka. Do tej pory był on używany głównie do odśnieżania, przy czym biorąc pod uwagę jego wiek (pochodzi z lat 70 ubiegłego wieku), odśnieżanie nim było nie lada wyczynem. Miałyśmy jednak nadzieję, że skoro radzimy sobie z odśnieżaniem, to po dokupieniu kosiarki będziemy na podobnych zasadach radzić sobie z koszeniem. I tak byłaby to spora ulga. Tymczasem okazało się, że właściciel kosiarki nie zdecydował się na jej sprzedaż. Powód? Stan silnika traktora… Podbudowane z jednej strony swoimi zdolnościami i siłą przetrwania, która pozwoliła nam używać tego sprzętu aż do tej pory, z drugiej zaś zmartwione koniecznością kolejnego zakupu rozpoczęłyśmy rozeznanie tematu i starania o dofinansowanie… Ufamy, że i tu poprowadzi nas Opatrzność w kwestii tego, jaki sprzęt kupić, i tego jak zdobyć potrzebne fundusze…

Prace przy budowie naszego klasztoru udało się nam wznowić pod koniec tegorocznego pięknego lata. Przy większej liczbie sióstr pojawiła się też dodatkowa motywacja – cóż… Gdyby ktokolwiek chciał teraz do nas dołączyć, będzie troszkę krucho z miejscem…. Nowa część zawiera ponadto bardzo ważne dla naszego życia kuchnię, refektarz, piwnicę, no i właśnie owe, tak potrzebne teraz, dodatkowe cele mieszkalne… Ale trzeba było zacząć od tego, co w ziemi, czyli od instalacji zewnętrznych koniecznych do funkcjonowania budynku. Okazało się, że projekt instalacji sanitarnej nie odpowiada co do koniecznych poziomów realnemu osadzeniu naszej oczyszczalni. A wszyscy łudzili się, że będzie odpowiadał… Pisałyśmy o tym na naszej stronie internetowej, gdyż fakt tych dodatkowych komplikacji, a zarazem dodatkowych kosztów mocno nas przybił. Ponieważ nasza oczyszczalnia przydomowa nie spełniała pokładanych w niej nadziei i już bardzo długo była dla nas sporym wyzwaniem, zdecydowałyśmy się na zakup nowej. I z jeszcze większą energią ruszyłyśmy do zdobywania kolejnych funduszy. Na szczęście większa liczba sióstr oznacza nie tylko większe potrzeby, ale i więcej pomysłów na to, jak je zaspokoić. Część z nas zabrała się zatem za pisanie próśb o dofinansowanie, inne postanowiły zbadać możliwości zarobkowania. Dzięki temu wzbogaciłyśmy naszą twórczość o ziołowe herbatki, dodatkowe wzory ikon, w planach jest nagranie płyty z kompozycjami jednej z nas, ruszyłyśmy na poważnie z wylewaniem świec, próbujemy stworzyć przepis na dobre ciasteczka lub cukierki (na razie upiekłyśmy pierniczki), opracowałyśmy nowe wzory kartek drukowanych, powstały również kartki ręcznie robione. A ponadto czapki, torby, torebki i nowe wzory dziesiątek różańca… Jesteśmy w trakcie poszukiwań prawnych możliwości sprzedaży naszych dzieł, liczymy, że wkrótce uda się rozwikłać ten temat. No i czekamy na odpowiedzi na wysłane prośby… Przed nami bowiem konieczność położenia dachówki i wykonania wszelkich robót dekarskich na dachu, co – jak ufamy – nastąpi jeszcze przed zimą. Kolejne etapy to okna i drzwi zewnętrzne w połączeniu z elewacjami, wykończenie cokołów i wyjść z budynku, uporządkowanie terenu budowy, zrobienie choćby tylko koniecznych dojazdów. Potem – instalacje wewnętrzne, tynki, posadzki, drzwi wewnętrzne, prace wykończeniowe wewnątrz wraz z montażem osprzętu elektrycznego, grzewczego, hydraulicznego itp. Jak widzicie, pracy, kłopotów i walki na pewno nam nie zabraknie!

* * *

Polecamy się zatem Waszej modlitwie i obiecujemy nasze zmagania ofiarowywać w tych wszystkich ważnych intencjach, które nosicie w Waszych sercach. Nade wszystko jednak pragniemy wymodlić Wam to, co jest też pierwszym staraniem się naszego życia pośród tych wszystkich doświadczeń i zmagań, mianowicie głęboką i nieprzerwaną łączność z Jezusem. Benedykt XVI w innym miejscu cytowanego na wstępie przemówienia na rozpoczęcie I kongregacji generalnej Synodu Biskupów 6 października 2008, pisał: „Słowo Boże jest niczym drabina, na którą możemy się wspiąć i z Chrystusem również zejść w głębiny Jego miłości. Jest drabiną prowadzącą do Słowa w słowach. „Jestem Twój”. Słowo ma oblicze, to osoba, Chrystus. Zanim zdążymy powiedzieć „jestem Twój”, On już nam powiedział „Jestem twój”. Niech świadomość tej prawdy dodaje Wam sił w Waszych zmaganiach, rozświetla Wasze ciemności i prowadzi w nadchodzącym 2022 roku!

Wasze siostry karmelitanki bose z Suchej Huty

Z PLACU BUDOWY

Z PLACU BUDOWY

Pod koniec pięknego tegorocznego lata udało się nam wznowić prace przy budowie naszego klasztoru. Tym razem mamy fachowców od kopania w ziemi, czyli od instalacji zewnętrznych koniecznych do funkcjonowania budynku. Jak zwykle nieprzewidzianych problemów jest co niemiara i jak zwykle, nie poddajemy się, bo – jak mawia nasz sąsiad i przyjaciel, Pan Franciszek – poddać się to nie sztuka.

 Okazało się, że projekt instalacji sanitarnej nie odpowiada co do koniecznych poziomów realnemu osadzeniu naszej oczyszczalni. A wszyscy mieli nadzieję, że będzie odpowiadał. Samo życie, prawda? Ponieważ nasza oczyszczalnia przydomowa ma już swoje lata i bardzo przyda się jej modernizacja i pewna mechanizacja, będziemy musiały się chyba zdecydować albo na jej przebudowę, albo może i na nową oczyszczalnię. Temat jest w trakcie konsultacji z fachowcami. Są to jednak pewne, a zupełnie nieprzewidziane koszty, mocno nie po drodze mniszkom z mozołem i uporem dążącym do celu, jakim jest zbudowanie i wykończenie kolejnego skrzydła klasztoru. Jest to potężna zmiana w tych planach, z którą z trudem się oswajamy. Pocieszamy się kolejnym aforyzmem naszego architekta i wielkiego dobrodzieja, p. Andrzeja Sotkowskiego, który często nam powtarza, zagrzewając nas do optymizmu i do walki: nie sztuka budować, kiedy się ma pieniądze, sztuka – kiedy się ich nie ma. Ćwiczymy się w tej sztuce bardzo od lat. Wydaje się, że dojdziemy do sporej wprawy.

Ufamy, że przed zimą uda się nam jeszcze położyć dachówkę i zrobić wszelkie roboty dekarskie na dachu. Wydaje się, że powinnyśmy to ogarnąć finansowo z uzbieranych jak dotąd datków.

Kolejne etapy to okna i drzwi zewnętrzne w połączeniu z elewacjami, wykończenie cokołów i wyjść z budynku, uporządkowanie terenu budowy, zrobienie choćby tylko koniecznych dojazdów. Potem – instalacje wewnętrzne, tynki, posadzki, drzwi wewnętrzne, prace wykończeniowe wewnątrz wraz z montażem osprzętu elektrycznego, grzewczego, hydraulicznego itp.

Na szalejącym obecnie rynku budowlanym koszty rosną z dnia na dzień, więc jest to dość przytłaczająca perspektywa. Tym mocniej dziękujemy Wam wszystkim, którzy razem z nami ćwiczycie się w sztukach: niepoddawania się i budowania, kiedy się nie ma. Jesteśmy Wam bardzo wdzięczne za Waszą przyjaźń, wsparcie i przede wszystkim wiarę, bo mamy świadomość, że to ona stoi za Waszymi wyborami.

Na szalejącym obecnie rynku budowlanym koszty rosną z dnia na dzień, więc jest to dość przytłaczająca perspektywa. Tym mocniej dziękujemy Wam wszystkim, którzy razem z nami ćwiczycie się w sztukach: niepoddawania się i budowania, kiedy się nie ma. Jesteśmy Wam bardzo wdzięczne za Waszą przyjaźń, wsparcie i przede wszystkim wiarę, bo mamy świadomość, że to ona stoi za Waszymi wyborami.

UDAŁO SIĘ SKOŃCZYĆ DACH

UDAŁO SIĘ SKOŃCZYĆ DACH

 Kochani, 22 lutego wraz z ekipą budowlaną P. Andrzeja Grubby świętowałyśmy zawieszenie tradycyjnej WIECHY na ukończonej konstrukcji dachu. Z tej okazji modliliśmy się razem z majstrami na górze, dziękowaliśmy,  prosiliśmy Boga o błogosławieństwo i dalszą bezpieczną pracę.

To wielka radość, że tyle się nam udało i wielka zasługa wszystkich naszych Przyjaciół i Dobrodziejów, którzy wspierają nas w jakikolwiek sposób. Każdemu z Was chcemy powiedzieć DZIĘKUJEMY! Za każdego z Was tę naszą wdzięczność niesiemy przed Jezusa, żeby Sam wynagrodził Wam po wielokroć za udzieloną nam pomoc!

Na razie, po pokryciu dachu papą, będziemy musieli przerwać prace. Ufamy jednak zuchwale, że św. Józef nie opuści nas w swojej opiece w tym roku, który jest mu poświęcony. Jak się już nie raz przekonałyśmy, można zaufać jego troskliwemu wstawiennictwu, a w tym roku spodziewamy się po nim wiele. 

 Najbliższe etapy, które chciałybyśmy móc wykonać to: wstawienie okien i drzwi, ocieplenie budynku , wykonanie elewacji  i położenie dachówki.

NA NOWO Z PLACU BUDOWY

NA NOWO Z PLACU BUDOWY

Uwaga, uwaga! Po przerwie związanej z powstawaniem projektów, uzyskiwaniem niezbędnych pozwoleń oraz szukaniem funduszy – wznowiłyśmy budowę! Wznowiłyśmy na Dzień Dziecka, 1 czerwca 2020 roku, przywiezieniem przez odpowiednia firmę toalety turystycznej dla pracowników, przenośnej umywalki oraz kontenera służbowego. We wtorek zaś pojawili się fachowcy, kierownik budowy, majster i ich ekipa oraz geodeci do wyznaczenia stosownych namiarów. W czwartek przyjechała koparka, co dała kopa… Mamy już przed domem ogromną dziurę, a niekiedy nawet coś w rodzaju wielkiego zdrowotnego glinianego basenu, bo Pan hojnie odpowiada deszczami na nasze modlitwy.

Tym razem budujemy łącznik do którego – gdy będzie ukończony – przeniesiemy kotłownię. Na razie możemy sobie pozwolić na stan surowy zamknięty. Dla nas i tak będzie to ulga, bo przeniesiemy tam skład opału (brykiet), który stoi u nas na korytarzu, w garażu oraz na dworze. Restrukturyzacja kotłowni jest niezbędna wobec powiększającego się klasztoru.

Zaczynamy też wznoszenie kolejnego skrzydła naszego Klasztoru – na razie skończymy na wylaniu fundamentów. Aaaa! I w końcu zdecydowałyśmy się na piwnicę. Dotąd pozbawiałyśmy się tego przybytku, ponieważ u nas ziemia jest gliniasta i trzeba dużego nakładu środków, aby ją dobrze wykonać. Tym razem, jakby to ująć, piwnica częściowo sama przyszła, bo nowe skrzydło jest stawiane na terenie, który i tak trzeba by wyrównać. To znaczy uzupełnić ziemią obniżenie, aby wyrównać poziom terenu. Upraszczając, po co zakopywać dziurę, skoro można w niej zrobić piwnicę? Taniej będzie ją urządzić, niż wyrównywać potrzebną połać gruntu. Na piwnicę cieszymy się bardzo, będziemy mogły w niej zabezpieczyć i przechować żywność.

Wszystkie prace planowo mają skończyć się we wrześniu. W skrzydle, które – mamy nadzieję – z czasem powstanie, na piętrze będą cele mieszkalne. Liczymy, że dołączą do nas nowe Siostry, więc przygotowujemy dla nich miejsce. Na parterze będzie refektarz (czyli klasztorna jadalnia), kuchnia i zaplecze kuchenne. Tego ostatniego potrzebujemy ze względu na wyjątkową szczupłość miejsca, które obecnie pełni funkcję kuchni, prowizerii – w slangu polskich karmelitanek (spiżarni – w języku powszechnie znanym) oraz pomywalni, gdzie myjemy i przechowujemy naczynia. Otóż, cóż tu czarować, szczupłość miejsca domaga się wielkiej szczupłości osób je użytkujących; mamy tu sobie coś do zarzucenia albo do zrzucenia. Kiedy dwie z nas stoją w przejściu, a kuchnio-prowizerio-pomywalnia jest jednym wielkim przejściem, nikt więcej się nie przeciśnie. Najbardziej dramatyczne sceny mają miejsce po posiłkach, kiedy to myjemy naczynia. Jedna myje, druga płucze, trzecia coś wkłada lub wyciąga ze zmywarki, czwarta próbuje im nad głowami przechwytywać umyte naczynia do wytarcia i rozłożenia do szafek, ale wymaga to już sporo akrobatycznych umiejętności: a to wspięcia na palce z wdzięcznym acz silnym wygięciem kręgosłupa, a to podskoku, a to umiejętności łapania lecących ze skąpej powierzchni blatów sterty naczyń. Aby otworzyć szafkę, trzeba wyprosić stojącą naprzeciw osobę. W tym czasie kucharka opróżniająca resztki i chcąca dostarczać kolejne naczynia do mycia, marzy o umiejętności latania, a często w desperacji wybiera slalom korytarzem na około, żeby brudne naczynia mogły się dostać pod nos myjącej. Jakkolwiek takie warunki „fizycznie” tworzą między nami dużą bliskość, ćwiczą nas w kreatywnym myśleniu i na pewno uczą cierpliwości, bardzo potrzebujemy większej przestrzeni, aby móc prowadzić uczciwe karmelitańskie życie. Boć to nie tylko wspólnota, ale również i samotność, milczenie i trwanie w nieustannej modlitwie należą do jego istoty. Potrzebujemy także miejsca gdy wraz z siostrą-kucharką „działa” siostra robiąca pasty wegetariańskie do chleba, albo coś ktoś piecze, albo prowizerka smaży konfiturę, gdyż to bardzo miło obdarować kogoś domową konfiturą jak i samemu otworzyć słoiczek w środku zimy; albo inna waży sery, albo znowu refektarka przygotowuje domowy jogurt … Staramy się prowadzić kuchnię ekologiczną i tańszą (niż wszystko miałybyśmy kupować), ale przez to bardziej pracochłonną i jak widać – mocno zatłoczoną.

Ten etap budowy możliwy jest dzięki finansowemu wsparciu Domu Generalnego oraz ofiarności Was, naszych Przyjaciół. Niech Wam Bóg wynagrodzi! Bardzo pomagają nam zaprzyjaźnieni budowlańcy, którzy na sam widok placu budowy mają w sobie tyle entuzjazmu, że staje się on zaraźliwy. Wspiera również nieoceniony i niezłomny w nadziei architekt. Niestety, jak możecie się domyślać, dalej zbieramy, gdyż ogołociwszy się do cna, możemy wylać fundamenty i „pociągnąć” łącznik do stanu zamkniętego. Podjęcie prac w tym momencie było niezbędne aby zachować transparentność finansową wobec Domu Generalnego.

Jesteśmy ogromnie wdzięczne za każdą ofiarę na rzecz naszej budowy! Zapewniamy o codziennej modlitwie brewiarzowej oraz regularnie ofiarowywanej za dobrodziejów Eucharystii.