STYCZEŃ – KWIECIEŃ 2020
Tego roku, zima w Klasztorze charakteryzowała się tak brakiem śniegu jak i wydarzeń podnoszących ciśnienie. Może w przyrodzie istnieje jakiś związek? Dwie z nas, po wieloletniej posłudze przełożeńskiej i formacyjnej, wyjechały na kilkutygodniowy wypoczynek i regenerację sił. Dziękujemy wszystkim, którzy tę regenerację uczynili możliwą! Trzódka, która pozostała na miejscu, doglądała spraw w domu i zagrodzie.
Rzecz jasna, szeroko pojęty okres bożonarodzeniowy był czasem wzmożonych odwiedzin rodzinnych i obdarowywania nas „po sufit”. Mogłyśmy zaktualizować doświadczenie, iż Pan troszczy się o nas, a daje miarą hoją, utrzęsioną i opływającą w dostatek.
W lutym, odpowiadając na nasze zaproszenie, przyjechała z wizytą Nasza Matka Magdalena (Przeorysza wspólnoty macierzystej z Gdyni). Zachęciła nas do pogłębienia więzi z Jezusem, m.in. przez częstszą adorację oraz osobiste dni skupienia. Nie omieszkała też zadbać o coś dla ciała, przywożąc pyszne pączki „tłustoczwartkowe”.
Pod koniec lutego podjęłyśmy modlitwę, o którą prosił nas Prymas Polski, stanowiącej próbę stanięcia wobec dramatu pedofilii w Kościele. Korzystałyśmy z materiałów nadesłanych przez Episkopat, nasze działania wpisywały się w ogólnokościelny dzień pokuty.
Na początku marca odbyła się narada ekonomiczno-budowlana, związana z planowanym przez nas kolejnym etapem budowy klasztoru. Wspierają nas zaprawieni w boju budowlanym Przyjaciele Wspólnoty. Napięcie pomiędzy potrzebą kolejnych pomieszczeń a możliwościami finansowymi nie jest proste do zrównoważenia. Plany w tym zakresie, jak i w paru innych, pokrzyżował koronawirus, o czym za chwilę.
Jeszcze przed falą epidemii, nasza Siostra w zaawansowanej formacji początkowej, odnowiła na kolejny rok swoją profesję zakonną. Działo się to podczas Mszy Świętej sprawowanej przez zaprzyjaźnionego z nami Ojca Jezuitę. Rozumie się samo przez się, że Towarzystwo Jezusowe objęło patronat nad doprowadzeniem siostry do profesji uroczystej (wieczystej).
Wczesną wiosną, już w czasie epidemii, zbierałyśmy sok z naszych brzóz w obrębie klauzury. Zadbałyśmy też o bezpieczeństwo przeciwpożarowe, zgodnie z wymogami, robiąc przegląd gaśnic i zaopatrując się w nowe. Zaopatrzyłyśmy się też w koce przeciwpożarowe, tak na wszelki wypadek.
Tegoroczne Triduum Paschalne było bardzo skromne, zgodnie z zaleceniami, przeżywałyśmy je w gronie samej Wspólnoty, bez osób z zewnątrz. Przewodniczył mu ks. Wincenty, przyjaciel Wspólnoty. Jak w całym Kościele, zrezygnowałyśmy też z ceremonii umywania nóg (zazwyczaj, przełożona umywa nogi siostrom), nie było święcenia pokarmów (nie używamy wody święconej), poświęcenia ognia i ogniska paschalnego, ani procesji rezurekcyjnej. W tej inności zanurzyłyśmy się w tajemnice paschalne.