Luty i marzec… Wielkanoc

Witajcie Kochani Przyjaciele! Już prawie Święta, a więc i końcówka marca, a na stronie nic nowego… Pocieszamy się tym, że luty to jednak bardzo krótki miesiąc i dlatego nic nie udało się napisać, że przeminął zbyt szybko… A w jaki sposób? Oto kilka słów „sprawozdania”!

Tematem „materialnym”, który zajmował nas najbardziej w tych dniach była sprawa przenosin do nowej części domu… a więc kuchnia i jej wyposażenie. Już na początku lutego pojawił się p. Marian, zaprzyjaźniony stolarz, który podjął się zadania przeróbki kompletu używanych mebli, wcześniej zakupionego. Wyszło wspaniale i bardzo szybko – co jak wiecie nie jest oczywiste w przypadku przerabiania. Jesteśmy ogromnie wdzięczne, bo jednak łatwiej jest zrobić coś od początku, niż brać się za docinanie, przekształcanie i dorabianie dodatków do tego, co już jest. Ten komplet wylądował na terenach prowizeryjnych, brakuje jeszcze kuchenki – którą musimy dokupić – i zlewu – który musimy przenieść, aby można było już bez żadnych komplikacji korzystać z nowo wyposażonej przestrzeni.

Drugi używany komplet mebli miał zasilić tzw. „przygotowalnię”. Będzie to królestwo refektarki, ale i prowizerka będzie tam miała coś do powiedzenia. Do tej pracy zaprosiłyśmy p. Krzysztofa, naszego sąsiada, który dzielnie docinał, przerabiał i mocował nie tylko jeden komplet mebli, ale jeszcze część drugiego. Okazało się bowiem, że pozostałe używane meble, które otrzymałyśmy w darze dzięki pomocy przyjaciół, bardzo ładnie uzupełnią brakujące elementy. I tak Opatrzność zadbała o to, aby i to miejsce zostało wykorzystane możliwie najekonomiczniej, a ponadto o to, aby powstała sensowna całość, pasująca do siebie i do płytek! To nas zadziwia najbardziej, że choć nic w tym miejscu nie było planowane, wygląda tak, jakby ktoś to jednak do siebie dopasował! I w ten sposób, przez zwykłe, codzienne zmagania dotyczące rzeczywistości materialnej możemy zrobić przeskok do rzeczywistości duchowej. Czujemy po prostu, że Bóg jest obecny we wszystkim, że troszczy się o nas w sposób nie tylko podstawowy, lecz, że dba o szczegóły przestrzeni czyniąc ją ładną! To wielka lekcja dla nas. Bo przecież ślubujemy ubóstwo, patrzymy w górę, w rzeczywistości niebieskie… Wydawałoby się, że skoro tak, to nie powinnyśmy się starać o materię, jak wygląda, czy jest porządna… A już w ogóle czy jest estetycznie dobrana… Ale zdanie się na Opatrzność uczy nas, że kiedy kieruje Tobą miłość, to w każdym szczególe będzie się ona wyrażać poprzez dbałość i uważność. Taki jest nasz Pan! A przecież trudno Mu zarzucić, że nie wie nic o przemijalności tego co materialne i ludzkie…

Przedostatnim pomieszczeniem, które miałyśmy wyposażyć jest kuchnia „właściwa”. Tu już zamówiłyśmy meble gotowe. Ze względu na specyfikę pomieszczenia, a konkretnie na to, co w nim się nieudało, potrzebne były meble na wymiar. Pod koniec lutego, panowie z wybranej przez nas firmy przybyli, by je zamontować. Możecie sobie wyobrazić naszą radość na ich widok! Po prostu byłyśmy świadome, że cały trud gnieżdżenia się na o wiele za małej przestrzeni zmierza w sposób wyraźny ku końcowi! Ostatecznie zdecydowałyśmy się na inaugurację nowego wnętrza na uroczystość św. Józefa. Uczciłyśmy tego wielkiego patrona naszego zakonu, a jednocześnie cieszyłyśmy się przyspieszeniem procesu przenosin, bo dzięki temu mamy szansę choć minimalnie odnaleźć się w nowej przestrzeni przed świętami. Pytania w stylu: „Czy ktoś wie gdzie jest patelnia?” „A chochla?” – rozlegają się teraz nieustannie… Musimy więc trenować komunikację, cierpliwość, panowanie nad emocjami. Nie da się ukryć, że obecny czas jest dla naszej wspólnoty poligonem ćwiczeń międzyludzkich relacji i szkołą ewangelicznego przebaczenia.

Luty był też dla nas czasem odwiedzin naszych przełożonych. Zapraszamy ich, aby pomogli nam ocenić, jak to pięknie ujął św. Paweł w liście do Galatów: „czy nie biegnę, lub nie biegłem na próżno”… Cieszyłyśmy się zatem wizytą naszej Przełożonej z Gdyni oraz Delegata Ojca Prowincjała do spraw mniszek. Wcześniej jeszcze mogłyśmy choć przez chwilę gościć samego Ojca Prowincjała. Każda taka wizyta jest dla nas okazją do uświadomienia sobie i przypomnienia celu, w jakim Pan Bóg nas zgromadził, odświeżenia motywacji, a także do korekty i rewizji stylu życia. Daje nam to poczucie bezpieczeństwa, bo łatwo jest zboczyć z raz obranego kursu. Mamy nadzieję, że i w życiu każdego z Was pojawiają się takie momenty weryfikacji. Mogą one stać się niezwykłą okazją do wzrostu, a często i tak bardzo cenną chwilą, gdy ktoś zawoła „uważaj! Niebezpieczeństwo!” ocalając w ten sposób życie…

To tyle na razie. Mamy nadzieję, że wszystkim naszym przyjaciołom dodają skrzydeł coraz wyraźniejsze oznaki wiosny, że i Wasza codzienność przeniknięta jest wszechogarniającą, Bożą miłością. A ponieważ zaczynamy właśnie celebrować jej najwyższy dowód, czyli Paschę, chcemy życzyć Wam pójścia do końca za naszym Zwycięskim, Zmartwychwstałym Pasterzem. Bo chociaż droga wiedzie przez śmierć i otchłań, jednak „zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną”… Końcem zaś nie jest śmierć i otchłań, lecz… miłość! „Do końca nas umiłował” Ten, który „za nas umarł i zmartwychwstał”! Pozdrawiamy Was serdecznie, zapewniamy o naszej wdzięcznej modlitwie za Was i same również polecamy się Waszemu wsparciu

Wasze Siostry