BOŻE NARODZENIE

BOŻE NARODZENIE

Pan przyjął ciało, aby mógł przyjść. Poprzez swoje wcielenie powiedział: Jestem twój. I na chrzcie świętym powiedział do mnie: Jestem twój. W Eucharystii wciąż na nowo mówi: Jestem twój, abyśmy mogli odpowiedzieć: Panie, jestem Twój. Idąc ze Słowem, wchodząc w tajemnicę Jego wcielenia, Jego bycia z nami, chcemy przyswoić sobie Jego jestestwo, chcemy wyrzec się naszego istnienia, oddając się Temu, który dał się nam.

Aż trudno uwierzyć, że kolejny rok upłynął i ponownie mamy ten zaszczyt, że – w choć tak skąpej formie – możemy zagościć w domach naszych Przyjaciół i Dobroczyńców… To niezwykłe, że często nie znając się osobiście, możemy doświadczać Waszej gościnności i miłości. Nasza wdzięczność niech zatem wyprzedza opisy i rozważania – niech stanie się zwiastunem i zapowiedzią tego, że o wiele bardziej pragnie odwiedzić Was Pan – Bóg wierny i sprawiedliwy, który widzi każde, nawet najmniejsze dobro i który „przyjął ciało, aby mógł przyjść”. Właśnie Jemu chcemy powierzyć nasz los, a także los tych, którzy towarzyszą nam w naszej codzienności swoją modlitwą, ofiarą, cierpieniem i życzliwością… Wiemy, że razem możemy mieć udział w czymś o wiele większym niż tylko ziemskie dzieło. Razem możemy zbudować coś, co jest znakiem rzeczywistości o wiele głębszej i trwalszej niż tylko doczesny klasztor, mianowicie Królestwa Bożego. Dlatego dziękujemy Wam za Waszą stałą obecność, za każdy dar serca, za każdy dar materialny. Są one i dla nas znakiem! Mówią nam o miłości Boga, o Jego opatrzności i o Jego obecności pośród nas.

Rok, który właśnie się kończy upłynął nam pod szczególnym wezwaniem. 8 grudnia 2020 papież Franciszek zawierzył kolejne dni i miesiące wielkiemu Patronowi – św. Józefowi. Nasza wspólnota, krucha i miotana przeciwnościami nie raz w ciągu minionego czasu odwoływała się do opieki tego Świętego. Wzorem św. Teresy od Jezusa, która losy zakładanych przez siebie wspólnot wiązała z pomocą Józefa, i my prosiłyśmy go o wsparcie. Finanse, skład personalny, zarobkowanie, budowa… W tych wszystkich obszarach prosiłyśmy o pomoc i doświadczałyśmy wysłuchania. Nieraz działo się wszystko w sposób iście cudowny, jak chociażby wówczas, gdy niemal w ostatnim momencie pojawiły się w naszym klasztorze pieniądze na okrycie nowej części dachem. Dokładnie tyle, ile potrzebowałyśmy! Ale też prosiłyśmy konkretnie, pisząc na karteczkach liściki i podkładając je pod figurę Świętego…

Po „dachowym sukcesie” musiałyśmy jednak zrobić przerwę w naszej budowlanej przygodzie. To, co działo się we wspólnocie było bowiem mocno angażujące. Tak jak pisałyśmy Wam już w ubiegłym roku, wspólnota przechodziła czas personalnych zmian. Oznaczało to, że rozmaite siostry przyjeżdżały do nas, na krótsze bądź dłuższe okresy, aby rozeznać, czy ich Pan do Suchej Huty nie woła. W Karmelu bowiem taka decyzja musi być zawsze najpierw wolnym wyborem konkretnej osoby, zanim ją później zatwierdzi lub nie kapituła klasztoru. I jak się możecie domyślać ktoś to wezwanie Pana usłyszał, a ktoś nie. Koniec końców, z czasu rozeznawania i niepewności nasza wspólnota wyszła zmieniona i wzmocniona. Jest nas obecnie „czarnych”, czyli sióstr po profesji wieczystej – dziewięć. Dodatkowo nasza najmłodsza siostra, która jest jeszcze w trakcie formacji początkowej, przebywa czasowo w klasztorze macierzystym w Gdyni. Tam uzupełnia to, czego w formacji w warunkach fundacyjnych nie mogłyśmy jej zapewnić. Tymczasem nowa ekipa odważnie i z zapałem podjęła poprzednie wyzwania wraz ze wszystkimi nowymi, które – jak to w życiu – wyłaniają się zawsze nie wiadomo skąd i zapraszają do jeszcze głębszego, pełnego zaufania powierzenia się Bogu.

 Jednym z takich wyzwań okazała się być kwestia… posiadania traktora. Mieszkamy na wsi, pod naszą opieką znajduje się spory kawałek ziemi, której w chwili obecnej nie uprawiamy, co nie oznacza braku zajmowania się nią. Łąka stanowiąca zdecydowaną większość terenu powinna być przecież regularnie koszona. Do tej pory pomagali nam sąsiedzi, którzy swój czas dzielili między pracą na roli, różnymi zobowiązaniami i nas. Rezultat? W tym roku trawa wraz z chwastami osiągnęła w niektórych miejscach rekordową wysokość ponad 1,5 metra… Oczywiście wszystko to w oczekiwaniu na skoszenie… Dodatkową trudnością są samosiejki, które coraz wyraźniej przekształcają nasz teren w las. Aby można było choć od czasu do czasu wyjść na spacer i nie zawrzeć przy okazji bliższej znajomości z kleszczami bądź żmiją, siostry przekaszały ścieżki kosą spalinową. Dla kobiety to jednak spory wysiłek, więc zdecydowałyśmy się dokupić kosiarkę do naszego traktorka. Do tej pory był on używany głównie do odśnieżania, przy czym biorąc pod uwagę jego wiek (pochodzi z lat 70 ubiegłego wieku), odśnieżanie nim było nie lada wyczynem. Miałyśmy jednak nadzieję, że skoro radzimy sobie z odśnieżaniem, to po dokupieniu kosiarki będziemy na podobnych zasadach radzić sobie z koszeniem. I tak byłaby to spora ulga. Tymczasem okazało się, że właściciel kosiarki nie zdecydował się na jej sprzedaż. Powód? Stan silnika traktora… Podbudowane z jednej strony swoimi zdolnościami i siłą przetrwania, która pozwoliła nam używać tego sprzętu aż do tej pory, z drugiej zaś zmartwione koniecznością kolejnego zakupu rozpoczęłyśmy rozeznanie tematu i starania o dofinansowanie… Ufamy, że i tu poprowadzi nas Opatrzność w kwestii tego, jaki sprzęt kupić, i tego jak zdobyć potrzebne fundusze…

Prace przy budowie naszego klasztoru udało się nam wznowić pod koniec tegorocznego pięknego lata. Przy większej liczbie sióstr pojawiła się też dodatkowa motywacja – cóż… Gdyby ktokolwiek chciał teraz do nas dołączyć, będzie troszkę krucho z miejscem…. Nowa część zawiera ponadto bardzo ważne dla naszego życia kuchnię, refektarz, piwnicę, no i właśnie owe, tak potrzebne teraz, dodatkowe cele mieszkalne… Ale trzeba było zacząć od tego, co w ziemi, czyli od instalacji zewnętrznych koniecznych do funkcjonowania budynku. Okazało się, że projekt instalacji sanitarnej nie odpowiada co do koniecznych poziomów realnemu osadzeniu naszej oczyszczalni. A wszyscy łudzili się, że będzie odpowiadał… Pisałyśmy o tym na naszej stronie internetowej, gdyż fakt tych dodatkowych komplikacji, a zarazem dodatkowych kosztów mocno nas przybił. Ponieważ nasza oczyszczalnia przydomowa nie spełniała pokładanych w niej nadziei i już bardzo długo była dla nas sporym wyzwaniem, zdecydowałyśmy się na zakup nowej. I z jeszcze większą energią ruszyłyśmy do zdobywania kolejnych funduszy. Na szczęście większa liczba sióstr oznacza nie tylko większe potrzeby, ale i więcej pomysłów na to, jak je zaspokoić. Część z nas zabrała się zatem za pisanie próśb o dofinansowanie, inne postanowiły zbadać możliwości zarobkowania. Dzięki temu wzbogaciłyśmy naszą twórczość o ziołowe herbatki, dodatkowe wzory ikon, w planach jest nagranie płyty z kompozycjami jednej z nas, ruszyłyśmy na poważnie z wylewaniem świec, próbujemy stworzyć przepis na dobre ciasteczka lub cukierki (na razie upiekłyśmy pierniczki), opracowałyśmy nowe wzory kartek drukowanych, powstały również kartki ręcznie robione. A ponadto czapki, torby, torebki i nowe wzory dziesiątek różańca… Jesteśmy w trakcie poszukiwań prawnych możliwości sprzedaży naszych dzieł, liczymy, że wkrótce uda się rozwikłać ten temat. No i czekamy na odpowiedzi na wysłane prośby… Przed nami bowiem konieczność położenia dachówki i wykonania wszelkich robót dekarskich na dachu, co – jak ufamy – nastąpi jeszcze przed zimą. Kolejne etapy to okna i drzwi zewnętrzne w połączeniu z elewacjami, wykończenie cokołów i wyjść z budynku, uporządkowanie terenu budowy, zrobienie choćby tylko koniecznych dojazdów. Potem – instalacje wewnętrzne, tynki, posadzki, drzwi wewnętrzne, prace wykończeniowe wewnątrz wraz z montażem osprzętu elektrycznego, grzewczego, hydraulicznego itp. Jak widzicie, pracy, kłopotów i walki na pewno nam nie zabraknie!

* * *

Polecamy się zatem Waszej modlitwie i obiecujemy nasze zmagania ofiarowywać w tych wszystkich ważnych intencjach, które nosicie w Waszych sercach. Nade wszystko jednak pragniemy wymodlić Wam to, co jest też pierwszym staraniem się naszego życia pośród tych wszystkich doświadczeń i zmagań, mianowicie głęboką i nieprzerwaną łączność z Jezusem. Benedykt XVI w innym miejscu cytowanego na wstępie przemówienia na rozpoczęcie I kongregacji generalnej Synodu Biskupów 6 października 2008, pisał: „Słowo Boże jest niczym drabina, na którą możemy się wspiąć i z Chrystusem również zejść w głębiny Jego miłości. Jest drabiną prowadzącą do Słowa w słowach. „Jestem Twój”. Słowo ma oblicze, to osoba, Chrystus. Zanim zdążymy powiedzieć „jestem Twój”, On już nam powiedział „Jestem twój”. Niech świadomość tej prawdy dodaje Wam sił w Waszych zmaganiach, rozświetla Wasze ciemności i prowadzi w nadchodzącym 2022 roku!

Wasze siostry karmelitanki bose z Suchej Huty

Z PLACU BUDOWY

Z PLACU BUDOWY

Pod koniec pięknego tegorocznego lata udało się nam wznowić prace przy budowie naszego klasztoru. Tym razem mamy fachowców od kopania w ziemi, czyli od instalacji zewnętrznych koniecznych do funkcjonowania budynku. Jak zwykle nieprzewidzianych problemów jest co niemiara i jak zwykle, nie poddajemy się, bo – jak mawia nasz sąsiad i przyjaciel, Pan Franciszek – poddać się to nie sztuka.

 Okazało się, że projekt instalacji sanitarnej nie odpowiada co do koniecznych poziomów realnemu osadzeniu naszej oczyszczalni. A wszyscy mieli nadzieję, że będzie odpowiadał. Samo życie, prawda? Ponieważ nasza oczyszczalnia przydomowa ma już swoje lata i bardzo przyda się jej modernizacja i pewna mechanizacja, będziemy musiały się chyba zdecydować albo na jej przebudowę, albo może i na nową oczyszczalnię. Temat jest w trakcie konsultacji z fachowcami. Są to jednak pewne, a zupełnie nieprzewidziane koszty, mocno nie po drodze mniszkom z mozołem i uporem dążącym do celu, jakim jest zbudowanie i wykończenie kolejnego skrzydła klasztoru. Jest to potężna zmiana w tych planach, z którą z trudem się oswajamy. Pocieszamy się kolejnym aforyzmem naszego architekta i wielkiego dobrodzieja, p. Andrzeja Sotkowskiego, który często nam powtarza, zagrzewając nas do optymizmu i do walki: nie sztuka budować, kiedy się ma pieniądze, sztuka – kiedy się ich nie ma. Ćwiczymy się w tej sztuce bardzo od lat. Wydaje się, że dojdziemy do sporej wprawy.

Ufamy, że przed zimą uda się nam jeszcze położyć dachówkę i zrobić wszelkie roboty dekarskie na dachu. Wydaje się, że powinnyśmy to ogarnąć finansowo z uzbieranych jak dotąd datków.

Kolejne etapy to okna i drzwi zewnętrzne w połączeniu z elewacjami, wykończenie cokołów i wyjść z budynku, uporządkowanie terenu budowy, zrobienie choćby tylko koniecznych dojazdów. Potem – instalacje wewnętrzne, tynki, posadzki, drzwi wewnętrzne, prace wykończeniowe wewnątrz wraz z montażem osprzętu elektrycznego, grzewczego, hydraulicznego itp.

Na szalejącym obecnie rynku budowlanym koszty rosną z dnia na dzień, więc jest to dość przytłaczająca perspektywa. Tym mocniej dziękujemy Wam wszystkim, którzy razem z nami ćwiczycie się w sztukach: niepoddawania się i budowania, kiedy się nie ma. Jesteśmy Wam bardzo wdzięczne za Waszą przyjaźń, wsparcie i przede wszystkim wiarę, bo mamy świadomość, że to ona stoi za Waszymi wyborami.

Na szalejącym obecnie rynku budowlanym koszty rosną z dnia na dzień, więc jest to dość przytłaczająca perspektywa. Tym mocniej dziękujemy Wam wszystkim, którzy razem z nami ćwiczycie się w sztukach: niepoddawania się i budowania, kiedy się nie ma. Jesteśmy Wam bardzo wdzięczne za Waszą przyjaźń, wsparcie i przede wszystkim wiarę, bo mamy świadomość, że to ona stoi za Waszymi wyborami.

WIELKANOC

WIELKANOC

Wszystkim Drogim Przyjaciołom i

Dobrodziejom naszej Wspólnoty,

bez których nie mogłybyśmy żyć naszym

powołaniem do modlitwy,

składamy serdeczne życzenia wielkanocne!

Niech to ŻYCIE,

które objawia się w Paschalnej Tajemnicy

WCIELONEGO SŁOWA BOŻEGO,

JEZUSA CHRYSTUSA,

STAJE SIĘ WASZYM UDZIAŁEM!

Modlimy się gorąco, aby obdarzył Was swoim błogosławieństwem

We wszystkich wymiarach Waszego życia!

siostry karmelitanki bose
z Karmelu Słowa Bożego
i Świętych Aniołów

UDAŁO SIĘ SKOŃCZYĆ DACH

UDAŁO SIĘ SKOŃCZYĆ DACH

 Kochani, 22 lutego wraz z ekipą budowlaną P. Andrzeja Grubby świętowałyśmy zawieszenie tradycyjnej WIECHY na ukończonej konstrukcji dachu. Z tej okazji modliliśmy się razem z majstrami na górze, dziękowaliśmy,  prosiliśmy Boga o błogosławieństwo i dalszą bezpieczną pracę.

To wielka radość, że tyle się nam udało i wielka zasługa wszystkich naszych Przyjaciół i Dobrodziejów, którzy wspierają nas w jakikolwiek sposób. Każdemu z Was chcemy powiedzieć DZIĘKUJEMY! Za każdego z Was tę naszą wdzięczność niesiemy przed Jezusa, żeby Sam wynagrodził Wam po wielokroć za udzieloną nam pomoc!

Na razie, po pokryciu dachu papą, będziemy musieli przerwać prace. Ufamy jednak zuchwale, że św. Józef nie opuści nas w swojej opiece w tym roku, który jest mu poświęcony. Jak się już nie raz przekonałyśmy, można zaufać jego troskliwemu wstawiennictwu, a w tym roku spodziewamy się po nim wiele. 

 Najbliższe etapy, które chciałybyśmy móc wykonać to: wstawienie okien i drzwi, ocieplenie budynku , wykonanie elewacji  i położenie dachówki.

GRUDZIEŃ 2020

GRUDZIEŃ 2020

WSZYSTKO TO WYRAŻA OWA WIELKA TAJEMNICA: BÓG PRZYJĄŁ LUDZKĄ NATURĘ, STAŁ SIĘ UBOGIM DLA PODŹWIGNIĘCIA UPADŁEGO STWORZENIA, DLA PRZYWRÓCENIA SWOJEMU OBRAZOWI PIERWOTNEGO PIĘKNA DLA ODNOWIENIA CZŁOWIEKA, ABYŚMY WSZYSCY STALI SIĘ JEDNO W CHRYSTUSIE, KTÓRY DLA NAS WSZYSTKICH STAŁ SIĘ DOSKONALE WSZYSTKIM, CZYM JEST

SZCZĘŚĆ BOŻE NASZYM PRZYJACIOŁOM I DOBROCZYŃCOM!

Serdecznie pozdrawiamy z Karmelu Słowa i św. Aniołów, pragnąc wraz z kończącym się rokiem 2020 zawitać do Waszych domów, by pokrótce podzielić się naszą codziennością no i złożyć świąteczne życzenia!

Pandemia, lockdown, druga fala pandemii, różne doniesienia o nadużyciach w Kościele, obecne protesty – dla wielu z nas nastąpił koniec świata, który znali. Niestety nie wiadomo jeszcze, co powstanie na gruzach dawnego, stąd na pewno wielu przeżywa ten czas w lęku i niepewności. A jednak właśnie w takim, schorowanym i pełnym konfliktów świecie, pragnął narodzić się Bóg – Zbawiciel, Mesjasz Pan. Bo choć wydaje się to nieprawdopodobne, to 2000 lat temu świat wcale nie był w dużo lepszej kondycji. I kiedy po raz kolejny będziemy dzielić się wigilijnym opłatkiem, niech nasze myśli pobiegną w przyszłość, a nie w przeszłość, a świadomość, że On, Bóg, jest Emanuelem, Bogiem z nami, niech rozświetli nasze spojrzenia i pomoże nabrać ufności. No bo jeśli „Bóg z nami, któż przeciwko nam?”

Wszystkie te doświadczenia nie ominęły naszej wspólnoty, choć żyjemy trochę jakby poza światem, w wiecznej izolacji i lockdownie. I nasza wspólnota nieraz odczuła wstrząsy, miotana falami wydarzeń, przeciwności i lęku – jak inaczej jednak mogłybyśmy świadczyć, że w każdej, choćby najtrudniejszej rzeczywistości znaleźć można Tego, o którym wiemy, że nas miłuje? Ale zacznijmy od początku.

Pierwszy kwartał roku upłynął nam pod znakiem epidemii i wizyt sióstr z klasztoru macierzystego, który, jak pamiętacie, znajduje się w Gdyni. Poprosiłyśmy nasze siostry, aby zaangażowały się w naszą rzeczywistość, aby poznały ją lepiej, by potem móc podejmować decyzje w oparciu o praktyczną znajomość naszych realiów. A decyzje, do czasu uzyskania przez nas autonomii, podejmować siostry muszą. One natomiast odwdzięczyły nam się podobnym projektem i zapragnęły bliżej poznać nasze siostry w formacji początkowej. I tak zapadło postanowienie, by przez jakiś czas, dwie białe suchohutczanki pomieszkały w Gdyni.

Przed samą Paschą musiałyśmy zamknąć kaplicę dla ludzi, co było dla nas ogromnie trudnym doświadczeniem. Chciałyśmy i my podporządkować się państwowym i kościelnym poleceniom, zamieniając związany z tym trud w modlitwę za tych, którym szczególnie ciężko było to zrobić. Próby posłuszeństwa są jakoś wpisane w życie zakonne. Ale mamy świadomość, że nie są one na taką skalę obecne w życiu naszych braci i sióstr, którzy podejmują powołanie do życia świeckiego. Duch modlitwy w związku z pandemicznymi ograniczeniami towarzyszy nam z resztą do teraz. Hojnie, a czasem nawet z lekką nutą satysfakcji dzieliłyśmy się naszym doświadczeniem życia w izolacji z naszymi przyjaciółmi i obserwowałyśmy podobny proces u innych „maści” zakonnych.

Pod koniec drugiego kwartału, po długich oczekiwaniach i debatach postanowiłyśmy rozpocząć rozbudowę naszego klasztoru. To dzięki Waszej ofiarności i pomocy mogłyśmy w ogóle zacząć o tym myśleć! Każdy dobry czyn powinien być zauważony i doceniony, więc i my przy tej okazji chciałybyśmy Wam podziękować za każde dobro. A doświadczyłyśmy go w sumie w ogromnej ilości, zarówno w wymiarze duchowym, jak i materialnym. Dziękujemy za każde podzielenie się życzliwością, każdą wpłatę, każdą poniesioną ofiarę. Mamy świadomość, że dla wielu z Was nie było taką prostą sprawą samo dokonanie wpłaty, inni włożyli wysiłek w przyjazd do nas i zaofiarowali swój czas, umiejętności, albo i fizyczną siłę… Wielu z Was podarowało nam swoje cierpienie i modlitwę, inni dobrą radę, uśmiech i życzliwość… Za wszystko pragniemy podziękować błagając Dobrego Boga, aby Jego łaska i błogosławieństwo były Waszą nagrodą. No i oczywiście i my pragniemy zapewnić, że w naszej modlitwie, w podejmowanych trudach i ofiarach, poprzez intencję mszy świętej, którą staramy się umieszczać zawsze w jakimś specjalnie uroczystym dniu – jesteśmy dla Was!

Ekipa budowlana wpisała się w krajobraz naszej codzienności, krok za krokiem zmieniając jednocześnie krajobraz za oknem… Z uwagą i modlitewnym „trzymaniem kciuków” obserwowałyśmy ich pracę, coraz pełniej zdając sobie sprawę z tego, jak wielką ma ona wartość. Bo przecież to od ich wysiłku i dokładności zależy, czy kiedyś będziemy mogły zasiąść przy stołach w nowym refektarzu i zjeść posiłek przygotowany w kuchni z prawdziwego zdarzenia, nie bojąc się, że zaraz dach spadnie nam na głowę. Wcześniej jeszcze budziła się wdzięczność dla tych, którzy potrafili wszystko to zaprojektować, wyliczyć, przewidzieć… Jak wielką wartość ma praca każdego z nas! Jak to dobrze, że Bóg każdego z nas wyposaża w jego osobiste powołanie!

Koniec wakacyjnych miesięcy, oprócz ciągle na przód posuwającej się budowy przyniósł również kolejne decyzje. Tym razem dotyczyły naszych zwierząt. Nastąpiły przetasowania w ich miejscach przebywania. Nasze psy otrzymały dwie, ocieplane styropianem, porządne psie budy i zamieszkały w tzw. szopie końskiej. Wszystko to było możliwe dzięki pomocy nieocenionych sąsiadów, którzy wspomagają nas swoim doświadczeniem i umiejętnościami, a także łączą się z nami w modlitwie, coraz liczniej uczestnicząc we mszy św. Natomiast koniki zdecydowałyśmy się oddać. Plany budowlane bowiem i zmiany personalne sprawiły, że ich dalszy pobyt w naszej wspólnocie stał się niemożliwy.

We wrześniu i październiku, zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami, dwie nasze białe siostry rozpoczęły swoją przygodę formacyjną w Gdyni, za to powiększył się skład grupy fundacyjnej o kolejną siostrę, a dwie pozostałe postanowiły wesprzeć naszą wspólnotę swoją obecnością, aby wspólnie z nami ponieść ciężar naszej rzeczywistości. W tym nowym zupełnie składzie rozpoczęłyśmy proces szukania nowego domu dla naszych koni. I udało się znaleźć dla nich przepiękne miejsce w Stajni Stara Dąbrowa. Zmieniły też powołanie kontemplacyjne na czynne – będą odtąd współtworzyć wolne stado koni, które ma wspomagać osoby potrzebujące wsparcia po jakiejś dużej stracie. I tak pod koniec listopada, Topór i Pepcio wyruszyli w podróż pod Łódź. Trudno było nam się z nimi pożegnać. Stanowili istotny element naszego krajobrazu, służyli nam swoim urokiem i przyjaźnią… Mamy jednak nadzieję, że dla nich samych ta zmiana będzie zmianą na lepsze. Znajdą się teraz w rękach fachowców i pośród nowych końskich przyjaciół…

Kiedy piszemy te słowa, trzeci etap naszego klasztoru jest już blisko zbudowania. Ściany łącznika i strop nad piętrem są już wykończone, teraz czeka nas zatroszczenie się o to, by całość znalazła się pod dachem. A kolejnym etapem będzie zbieranie funduszy, by móc wstawić okna. Chodzi bowiem i o to, by wykonana, ciężka praca nie została zmarnowana. Aby nie zniszczało to, co już udało się zbudować!

I tak doszłyśmy aż do świąt. Składamy Wam zatem najserdeczniejsze życzenia pokoju pośród zmieniającej się rzeczywistości. Pokoju, który rodzi się wraz z Jezusem w sercach wszystkich, którzy są gotowi na spotkanie z Nim. Niech On Sam otworzy nasze oczy i rozświetli spojrzenia, pomagając z ufnością oczekiwać Jego łaski w nadchodzącym, 2021 roku!

Wasze siostry karmelitanki bose

Karmel Słowa Bożego i Świętych Aniołów w Suchej Hucie

PROGRAM FORMACJI POCZĄTKOWEJ

PROGRAM FORMACJI POCZĄTKOWEJ

Spisałyśmy w związku z wizytacją kanoniczną, która miała miejsce w naszej Wspólnocie na początku bieżącego roku (2018). Zarówno nowe dokumenty Kościoła (instrukcja Cor orans), jak i Listy Generała naszego Zakonu, zachęcają wspólnoty mniszek aby spisały swój projekt życia, próbujący określić tożsamość konkretnej wspólnoty.
Nasz Program wpisuje się w taki projekt. Ucieszyłyśmy się tym, że nie musiałyśmy niczego wymyślać, że nie jest to wydumany konstrukt teoretyczny, potrzebny po to, aby „zgadzało się w papierach”. Nie zrobiłyśmy niczego w tym stylu. Po prostu spisałyśmy nasze doświadczenie, to, co robimy od czasu powstania suchohuckiej Wspólnoty. Widzenie przez nas formacji początkowej rozwijało się wraz z nami (i nadal się rozwija), w rytm potrzeb konkretnych osób, wzrostu naszego doświadczenia i zdobywanych kompetencji. Nazwałyśmy to, co jest i tym chciałyśmy się podzielić, aby na nowy sposób spróbować pokazać czym żyjemy i o co nam chodzi.
Jednocześnie dziękujemy wszystkim osobom, które wspierają nasz proces rozumienia i prowadzenia formacji.

***

FORMACJA POCZĄTKOWA
założenia ogólne

W tworzącym się Klasztorze Słowa Bożego i Świętych Aniołów dążymy do prowadzenia FORMACJI POCZĄTKOWEJ na trzech płaszczyznach:

  • teoretycznej (wyrażającej się w zdobywaniu wiedzy)
  • praktycznej (pozwalającej na realne zastosowanie tego, co poznało się w teorii)
  • twórczej (wyrażającej się w wytwarzaniu rzeczy, w umiejętnościach technicznych oraz artystycznych)

Podział ten nawiązuje do klasycznego (arystotelesowskiego) wyróżnienia trzech płaszczyzn ludzkiego rozwoju, przebiegającego zarówno w wymiarze indywidualnym jak i społecznym. Płaszczyzny te nie mają ostro wyodrębnionych granic lecz przeciwnie – uzupełniają i przenikają się wzajemnie.

W ten sposób staramy się zapewnić formację integralną. Jej celem jest pomoc w rozeznaniu powołania do życia karmelitańskiego realizowanego w naszej konkretnej Wspólnocie. W przypadku pozytywnego rozeznania, formacja ma zapewnić dobre przygotowanie do życia z nami. W przypadku rozeznania braku powołania, staramy się, by czas spędzony w Klasztorze był twórczym i ważnym etapem, mogącym przynieść dobre owoce na innej drodze życia.

Teoria (wiedza), jaką staramy się przekazać, dotyczy rozmaitych bloków tematycznych:

  • z zakresu historii: historii Kościoła, nauczania Ojców Kościoła, tradycji monastycznej, naszego Zakonu, naszej wspólnoty macierzystej (Gdynia Orłowo) oraz suchohuckiej fundacji
  • z zakresu ślubów zakonnych (rozumienie współczesne i historyczne; ukazanie sensu uniwersalnego)
  • z zakresu charyzmatu karmelitańskiego (przede wszystkim pisma Św. Matki Teresy od Jezusa, a także św. Jana od Krzyża, św. Teresy od Dzieciątka Jezus i innych świętych karmelitańskich)
  • z zakresu prawodawstwa karmelitańskiego (czytanie Reguły i Konstytucji naszego Zakonu, studium dokumentów Kościoła szczególnie dotyczących życia zakonnego) oraz tradycji i zwyczajów w naszym Zakonie
  • z zakresu sposobów modlitwy: wprowadzenie do modlitwy wewnętrznej, lectio divina i lectio continua, modlitwy liturgią godzin, modlitwy różańcowej (modlitwy budującej relację z Maryją)
  • z zakresu genezy i misterium Eucharystii
  • z zakresu genezy i misterium pozostałych sakramentów świętych (szczególnie uwzględniamy sakrament chrztu, pogłębiany w konsekracji zakonnej oraz sakrament pokuty)
  • z zakresu refleksji nad współczesnymi wydarzeniami w Kościele i świecie (dzielenie się na temat przeczytanych artykułów w prasie katolickiej, przekazywanie wiadomości z życia Kościoła oraz na tematy społeczne, polityczne, kulturalne w Polsce i na świecie)
  • z zakresu „życia w prawdzie” (zarówno na poziomie teoretycznym jak i praktycznym uczymy – zarówno siebie jak i młodsze siostry – realistycznego podejścia do rzeczywistości, do życia w prawdzie rozumianego jako adekwatne ujęcie własnej sytuacji i przeżyć. Także tego, co dzieje się na zewnątrz nas, przede wszystkim we Wspólnocie, a ponadto w Zakonie, w naszych rodzinach, w każdej sytuacji. Uczymy rozróżniania porządków – fizjologicznego, związanego z ciałem i układem hormonalnym, mającego niebagatelny wpływ na to, co aktualnie myślimy i czujemy, psychologicznego, obejmującego uwarunkowania rodzinne, wynikającego z przeżytych doświadczeń, zależnego od cech osobowościowych i indywidualnych preferencji oraz porządku duchowego, realnego choć zwykle najmniej odczuwanego, związanego z działaniem łaski w osobistej historii życia. Zaznajamiamy z dynamiką życia duchowego, mającego wiele etapów, różniących się tym, czego w danym stanie osoba potrzebuje i co może zrobić. Uczymy rozróżniania wymienionych porządków, a jednocześnie dobrego, wewnętrznego kontaktu z każdym z nich, wyciągania wniosków, jeżeli trzeba – zachowania dystansu wobec własnych przeżyć. Uczymy oswajania się ze sobą samym, z własnym sposobem przeżywania rzeczywistości, nazywania i komunikowania się w sposób otwarty, z kulturą i uwzględnieniem możliwości osób wokół. Np. przekonanie o utracie powołania może być wynikiem przemęczenia, a nie utraty łaski Bożej; przekonanie że coś jest słuszne lub nie, jest uwarunkowane otrzymanym wychowaniem, a jednocześnie może być obiektywizowane poprzez niezależnie istniejące normy; z przekonania iż „wystarczy ufać Bogu a wszystko samo się ułoży”, warto zachować dążenie do ufności, a usunąć apatyczną bierność, by w jej miejsce kształtować zdolność do aktywnego zaangażowania w rozwiązywanie własnych problemów)
  • z zakresu refleksji nad człowiekiem: antropologia filozoficzna i teologiczna, dynamika rozwoju psychicznego w aspekcie indywidualnym i społecznym, wpływ systemu rodzinnego na życie dorosłe, specyfika kobiecego i męskiego odniesienia do rzeczywistości, psychologia kobiety, teoria osobowości, teoria uczuć, teoria komunikacji i in.

W tej płaszczyźnie podstawową formą przekazu (formą dydaktyczną) jest lekcja w nowicjacie. Lekcja odbywa się w dniach pracy w godz. 16.10-17.00 i jest prowadzona przez Mistrzynię Nowicjatu, Siostrę Socjuszkę oraz inne wyznaczone Siostry ze Zgromadzenia.

Istnieje też forma tzw. lekcji indywidualnej, w czasie której osoba formowana czyta wyznaczoną lekturę lub słucha konferencji nagranych na CD lub mp3. Celem lekcji indywidualnych jest przygotowanie osoby do samodzielnej pracy formacyjnej, tak aby kontynuowała proces osobistego rozwoju po przejściu do Zgromadzenia, w ramach formacji permanentnej.

Kiedy istnieje taka możliwość, o wykłady proszone są osoby spoza Klasztoru: bracia karmelici, specjaliści z odpowiednim wykształceniem.

 

Praktyka służąca dobremu wglądowi w świat własnych potrzeb, emocji i motywacji, znajomości swojej historii życia (służąca autorefleksji i samopanowaniu osoby), praktyka pozwalająca na rozwiązywanie konfliktów wewnętrznych oraz zewnętrznych a ostatecznie wprowadzenie w praktykę autentycznego życia duchowego zasadniczo dokonuje się podczas rozmów formacyjnych, prowadzonych przede wszystkim przez Mistrzynię Nowicjatu, a w określonych sytuacjach lub w razie potrzeby także przez Matkę Wikarię.

Celem pracy formacyjnej w tym aspekcie, jest też towarzyszenie osobie formowanej do odkrycia osobistego charyzmatu i obdarowań. To próba wspólnego rozpieczętowywania daru, jakim Bóg obdarzył konkretną osobę w sposób niepowtarzalny. Dar ten zwykle posiada wymiar praktyczny (konkretne umiejętności) ale nie jest on najważniejszy. Chodzi o koloryt, klimat, sposób bycia jaki dana osoba wnosi ze sobą. O to „coś” co czyni ją niepowtarzalną i niezastąpioną, z blaskami i cieniami jej osobowego wyposażenia. To nauka akceptacji a także czerpania satysfakcji z tego, co posiada się jako osoba, a także nauka służenia własnym obdarowaniem we Wspólnocie.

Rysem formacji początkowej jest stałe towarzyszenie formatorki. To ona może zaproponować odczytanie drogi duchowej nowicjuszki, czuwa nad procesem dojrzewania ludzkiego i duchowego, towarzyszy i wspiera w nim, może służyć (i służy) pomocą, jednak nie przejmuje odpowiedzialności za ten proces . To czy osoba formowana podejmie odpowiedzialność za swój rozwój i rozwiązywanie napotykanych problemów oraz sposób w jaki to uczyni, stanowi ważny element rozeznawania powołania do życia we Wspólnocie. Jednym z celów formacji początkowej jest przygotowanie do podjęcia osobistej odpowiedzialności za własną drogę duchowego i ludzkiego rozwoju w ramach formacji permanentnej.

Chodzi także o to, aby osoba formowana dojrzała do podejmowania współodpowiedzialności za to, co dzieje się we Wspólnocie (za klimat Wspólnoty, profil formacyjny, podejmowane prace, zwyczaje, wystrój i wiele innych). Celem praktyki formacyjnej jest przygotowanie osoby formowanej do aktywnego uczestniczenia w rozeznawaniu drogi, jaką ma kroczyć nasza Wspólnota.

Zgodnie z zaleceniem adhortacji posynodalnej Vita consecrata, rozmowa indywidualna stanowi podstawowe narzędzie formacyjne. Przeprowadzana jest – w zależności od potrzeby – raz lub kilka razy w tygodniu z każdą z osób podlegających formacji początkowej. Służy między innymi temu, aby poznane treści teoretyczne przełożyć na doświadczenie życia, aby nauczyć się faktycznie nimi żyć. Zatem, jednym z istotnych celów indywidualnej rozmowy formacyjnej jest wprowadzenie, uczenie i zachęta do – omówionego powyżej – życia w prawdzie.

W ramach towarzyszenia duchowego, formatorka ofiarowuje wsparcie i pomoc w procesie, podczas którego osoba formowana odkrywa i poznaje siebie zarówno w kontekście rodzinnym jak i aktualnego etapu życia.

Formatorka dba, aby powyższy proces przebiegał w świetle wiary. Wprowadza m.in. w osobistą lekturę Pisma Świętego, związaną z umiejętnością odnoszenia treści wiary do własnego życia. Chodzi o to, aby osoby formowane uczyły się odczytywać Pismo Święte jako żywe Słowo, które do nich osobiście kieruje Bóg. Formatorka towarzyszy i wspiera we wszystkich etapach życia modlitwy lub towarzyszy w poszukiwaniu innych kompetentnych osób, które mogą wspomóc nowicjuszkę na drodze wzrastania w powołaniu.

Formatorka czuwa także nad realizowaniem w praktyce zwyczajów i ceremonii zakonnych w taki sposób, aby nie były to „puste gesty” lecz postawy zachowywane ze świadomością ich duchowego przesłania.

Celem praktycznego przygotowania do życia karmelitańskiego, Mistrzyni prowadzi również „kapituły nowicjackie”, podczas których omawia się sprawy bieżące oraz przekazywane są ustalenia z kapituł wspólnotowych. Systematycznie uświadamia obowiązki i przywileje wynikające z naszego sposobu życia.

 

W okresie formacji początkowej Siostry są również uczone śpiewu liturgicznego. Dokonują tego osoby o odpowiednim przygotowaniu muzycznym: Siostry ze Wspólnoty lub osoby świeckie.

 

Jako cała Wspólnota, staramy się wprowadzać nowe osoby w ważne wymiary życia siostrzanego poprzez kultywowanie zwyczaju obchodzenia imienin, wspominania rocznic (wstąpienia, obłóczyn, ślubów), zachęcania do dzielenia się wiadomościami z życia rodzinnego, łączności ze wspólnotą macierzystą (wysyłanie życzeń na imieniny, siostry z nowicjatu suchochuckiego są zachęcane do kontaktu z siostrami z nowicjatu orłowskiego). Do obowiązków nowicjackich należy także przygotowanie imienin Mistrzyni Nowicjatu, Święta Młodzianków oraz Święta Nowicjatu. Zwyczajów tych uczymy poprzez praktykę życia codziennego (Siostry młodsze obserwują jak robią to starsze), jeżeli zachodzi taka potrzeba, w czasie osobnych spotkań z Mistrzynią lub Siostrą Socjuszką (lub wyznaczonymi Siostrami).

Ważnym elementem naszej codziennej praxis jest gimnastyka, stanowiąca element potrzebnego relaksu oraz wspomagająca kondycję fizyczną. Starsze Siostry z Nowicjatu wdrażają w tę praktykę Siostry młodsze. Zachęcamy, aby gimnastykę wykonywać codziennie, indywidualnie. Od czasu do czasu urządzane są rekreacje „w ruchu”, kiedy Siostry ćwiczą wspólnie. Wtedy, oprócz budowania kondycji fizycznej, budujemy także siostrzane więzi.

 

Twórczość szeroko rozumiana, począwszy od twórczości kulinarnej, poprzez ogrodniczą, aż do plecenia różańców, produkowania ozdobnych kartek okolicznościowych, ozdób choinkowych i wielkanocnych oraz malowania ikon, przekazywana jest w czasie pracy lub podczas wspólnych rekreacji. Wdrażamy też Siostry do działań technicznych i przyziemnych, jak sprzątanie wewnątrz Klasztoru i na podwórzu czy noszenie i układanie drzewa na opał.

 

Nad uczeniem tego typu umiejętności czuwa Mistrzyni Nowicjatu, mogąca poprosić o „przeszkolenie” Siostrę Socjuszkę lub którąś z Sióstr ze Zgromadzenia. Rolę pomocniczą pełni także Siostra z Nowicjatu wcielająca się w rolę tzw. „anioła”: kogoś kto, szczególnie w początkowym okresie pobytu w Klasztorze, pomaga sprostać zwyczajom i ceremoniom zakonnym (np. pomaga w korzystaniu z brewiarza, podpowiada ceremonie chórowe lub w refektarzu, informuje o wielu prostych, przyjętych zwyczajach związanych np. z robieniem prania czy obsługą posiłków). „Anioł” ustala zakres swoich kompetencji z Mistrzynią Nowicjatu.

NA NOWO Z PLACU BUDOWY

NA NOWO Z PLACU BUDOWY

Uwaga, uwaga! Po przerwie związanej z powstawaniem projektów, uzyskiwaniem niezbędnych pozwoleń oraz szukaniem funduszy – wznowiłyśmy budowę! Wznowiłyśmy na Dzień Dziecka, 1 czerwca 2020 roku, przywiezieniem przez odpowiednia firmę toalety turystycznej dla pracowników, przenośnej umywalki oraz kontenera służbowego. We wtorek zaś pojawili się fachowcy, kierownik budowy, majster i ich ekipa oraz geodeci do wyznaczenia stosownych namiarów. W czwartek przyjechała koparka, co dała kopa… Mamy już przed domem ogromną dziurę, a niekiedy nawet coś w rodzaju wielkiego zdrowotnego glinianego basenu, bo Pan hojnie odpowiada deszczami na nasze modlitwy.

Tym razem budujemy łącznik do którego – gdy będzie ukończony – przeniesiemy kotłownię. Na razie możemy sobie pozwolić na stan surowy zamknięty. Dla nas i tak będzie to ulga, bo przeniesiemy tam skład opału (brykiet), który stoi u nas na korytarzu, w garażu oraz na dworze. Restrukturyzacja kotłowni jest niezbędna wobec powiększającego się klasztoru.

Zaczynamy też wznoszenie kolejnego skrzydła naszego Klasztoru – na razie skończymy na wylaniu fundamentów. Aaaa! I w końcu zdecydowałyśmy się na piwnicę. Dotąd pozbawiałyśmy się tego przybytku, ponieważ u nas ziemia jest gliniasta i trzeba dużego nakładu środków, aby ją dobrze wykonać. Tym razem, jakby to ująć, piwnica częściowo sama przyszła, bo nowe skrzydło jest stawiane na terenie, który i tak trzeba by wyrównać. To znaczy uzupełnić ziemią obniżenie, aby wyrównać poziom terenu. Upraszczając, po co zakopywać dziurę, skoro można w niej zrobić piwnicę? Taniej będzie ją urządzić, niż wyrównywać potrzebną połać gruntu. Na piwnicę cieszymy się bardzo, będziemy mogły w niej zabezpieczyć i przechować żywność.

Wszystkie prace planowo mają skończyć się we wrześniu. W skrzydle, które – mamy nadzieję – z czasem powstanie, na piętrze będą cele mieszkalne. Liczymy, że dołączą do nas nowe Siostry, więc przygotowujemy dla nich miejsce. Na parterze będzie refektarz (czyli klasztorna jadalnia), kuchnia i zaplecze kuchenne. Tego ostatniego potrzebujemy ze względu na wyjątkową szczupłość miejsca, które obecnie pełni funkcję kuchni, prowizerii – w slangu polskich karmelitanek (spiżarni – w języku powszechnie znanym) oraz pomywalni, gdzie myjemy i przechowujemy naczynia. Otóż, cóż tu czarować, szczupłość miejsca domaga się wielkiej szczupłości osób je użytkujących; mamy tu sobie coś do zarzucenia albo do zrzucenia. Kiedy dwie z nas stoją w przejściu, a kuchnio-prowizerio-pomywalnia jest jednym wielkim przejściem, nikt więcej się nie przeciśnie. Najbardziej dramatyczne sceny mają miejsce po posiłkach, kiedy to myjemy naczynia. Jedna myje, druga płucze, trzecia coś wkłada lub wyciąga ze zmywarki, czwarta próbuje im nad głowami przechwytywać umyte naczynia do wytarcia i rozłożenia do szafek, ale wymaga to już sporo akrobatycznych umiejętności: a to wspięcia na palce z wdzięcznym acz silnym wygięciem kręgosłupa, a to podskoku, a to umiejętności łapania lecących ze skąpej powierzchni blatów sterty naczyń. Aby otworzyć szafkę, trzeba wyprosić stojącą naprzeciw osobę. W tym czasie kucharka opróżniająca resztki i chcąca dostarczać kolejne naczynia do mycia, marzy o umiejętności latania, a często w desperacji wybiera slalom korytarzem na około, żeby brudne naczynia mogły się dostać pod nos myjącej. Jakkolwiek takie warunki „fizycznie” tworzą między nami dużą bliskość, ćwiczą nas w kreatywnym myśleniu i na pewno uczą cierpliwości, bardzo potrzebujemy większej przestrzeni, aby móc prowadzić uczciwe karmelitańskie życie. Boć to nie tylko wspólnota, ale również i samotność, milczenie i trwanie w nieustannej modlitwie należą do jego istoty. Potrzebujemy także miejsca gdy wraz z siostrą-kucharką „działa” siostra robiąca pasty wegetariańskie do chleba, albo coś ktoś piecze, albo prowizerka smaży konfiturę, gdyż to bardzo miło obdarować kogoś domową konfiturą jak i samemu otworzyć słoiczek w środku zimy; albo inna waży sery, albo znowu refektarka przygotowuje domowy jogurt … Staramy się prowadzić kuchnię ekologiczną i tańszą (niż wszystko miałybyśmy kupować), ale przez to bardziej pracochłonną i jak widać – mocno zatłoczoną.

Ten etap budowy możliwy jest dzięki finansowemu wsparciu Domu Generalnego oraz ofiarności Was, naszych Przyjaciół. Niech Wam Bóg wynagrodzi! Bardzo pomagają nam zaprzyjaźnieni budowlańcy, którzy na sam widok placu budowy mają w sobie tyle entuzjazmu, że staje się on zaraźliwy. Wspiera również nieoceniony i niezłomny w nadziei architekt. Niestety, jak możecie się domyślać, dalej zbieramy, gdyż ogołociwszy się do cna, możemy wylać fundamenty i „pociągnąć” łącznik do stanu zamkniętego. Podjęcie prac w tym momencie było niezbędne aby zachować transparentność finansową wobec Domu Generalnego.

Jesteśmy ogromnie wdzięczne za każdą ofiarę na rzecz naszej budowy! Zapewniamy o codziennej modlitwie brewiarzowej oraz regularnie ofiarowywanej za dobrodziejów Eucharystii.

NASZE KONIE TEŻ ZARABIAJĄ

NASZE KONIE TEŻ ZARABIAJĄ

zbierają na siano

Kasy w domu nie za wiele, a konik polski siana potrzebuje. Więc Siostra-Opiekunka wymyśliła, jak Topcio i Pepe mogą zadbać o swoje potrzeby. Otóż, produkują oni dzień i noc wiele „cymesu” ogrodniczego w postaci końskiego nawozu. Siostra zbiera ten fantastyczny eko-produkt do worków i wystawia dla zapalonych ogrodników. Kto chce może złożyć ofiarę na siano!

Najpierw na przedsięwzięcie patrzyłyśmy tak trochę… jakby nie teges… ale szybko okazało się, że uszczęśliwiłyśmy kilkoro ogrodników. Nie ma sprawy, wraz z konikami możemy uszczęśliwiać bez końca. Naprawdę na końskiej produkcji ogórki (i nie tylko) świetnie rosną 

BYŁ MIESIĄC MAJ

BYŁ MIESIĄC MAJ

Był miesiąc maj i szumiał gaj – jak głosi jedna z bajek naszego dzieciństwa. W dorosłości też nam szumi, jako że Klasztor położony jest na leśnej polanie. Fachowców odróżniających gaj od lasu, najmocniej przepraszam. Maj jednak spędziłyśmy w intensywnym kontakcie z przyrodą, kontakcie modlitewnym. Bowiem prosimy Pana o deszcz, aby ani ludziom ani zwierzętom i roślinom nie zabrakło wody. Dostrzegamy suszę wokół siebie, dotarły do nas alarmujące wieści naukowców o niedoborach wody w Polsce, także Episkopat zwrócił się z prośbą o modlitwę w tej wspólnej nam wszystkim potrzebie. Oprócz zanoszenia próśb w czasie mszy św. oraz jutrzni i nieszporów, chodzimy w procesji i śpiewamy Królu, Boże Abrahama, co według tradycji karmelitańskiej stanowi niezawodny sposób na opady. Faktycznie, udało się! Przynajmniej w naszej okolicy deszcz spada, choć prosimy o więcej. Wiemy też, że w innych rejonach Polski sytuacja jest bardziej dramatyczna – staramy się tam również sięgnąć modlitwą.

W dniach 18-20 maja zostały odprawione u nas msze święte wotywne: w poniedziałek o dobry zasiew, we wtorek o uświęcenie pracy, a w środę o dostatek żywności dla każdej osoby cierpiącej głód. W ten sposób włączyłyśmy się w ludową tradycję. Żyjąc na wsi, same uprawiamy „trochę ogródka”, choć w niewielkim stopniu, ale jednak, a przede wszystkim widzimy ciężką pracę naszych kochanych sąsiadów. Doświadczamy potęgi przyrody i tego, że może ona użyczyć człowiekowi swoich sił, ale człowiek nie włada żywiołem. Uczy to nas pokory wobec stworzenia, a także pozwala doświadczać, że wyprodukowanie jedzenia (uprawy, hodowla) wymagają wiele pracy i wysiłku, znacznie więcej niż myśli się o tym widząc gotową żywność z supermarketu.

Kontynuujemy modlitwę o ustanie epidemii. Modlimy się za chorych i ich bliskich, dla zmarłych promy o życie wieczne, a dla cierpiących po ich stracie – o pocieszenie w bólu. Pamiętamy też o wszystkich, którzy służą chorym: o lekarzach, pielęgniarkach, salowych, o ratownikach medycznych i pracownikach innych służb. Myślimy o Was każdego dnia! Śpiewamy suplikacje, raz w tygodniu mamy wystawienie Najświętszego Sakramentu.

W maju na nasze zaproszenie przyjechała z nieco ponad tygodniową wizytą Siostra z macierzystego Klasztoru, pełniąca obowiązki podprzeoryszy. Siostra ma duże doświadczenie Karmelu misyjnego, więc jest przyzwyczajona do różnych specyficznych warunków bytowania. Dzięki swemu doświadczeniu jak i hartowi ducha, odnalazła się w naszych warunkach, przebrana w habit nieco mniej elegancki niż najelegantszy z eleganckich oraz przypominając sobie jak to jest chadzać w kaloszach. Cieszymy się, że była z nami.

STYCZEŃ – KWIECIEŃ 2020

STYCZEŃ – KWIECIEŃ 2020

Tego roku, zima w Klasztorze charakteryzowała się tak brakiem śniegu jak i wydarzeń podnoszących ciśnienie. Może w przyrodzie istnieje jakiś związek? Dwie z nas, po wieloletniej posłudze przełożeńskiej i formacyjnej, wyjechały na kilkutygodniowy wypoczynek i regenerację sił. Dziękujemy wszystkim, którzy tę regenerację uczynili możliwą! Trzódka, która pozostała na miejscu, doglądała spraw w domu i zagrodzie.

Rzecz jasna, szeroko pojęty okres bożonarodzeniowy był czasem wzmożonych odwiedzin rodzinnych i obdarowywania nas „po sufit”. Mogłyśmy zaktualizować doświadczenie, iż Pan troszczy się o nas, a daje miarą hoją, utrzęsioną i opływającą w dostatek. 

W lutym, odpowiadając na nasze zaproszenie, przyjechała z wizytą Nasza Matka Magdalena (Przeorysza wspólnoty macierzystej z Gdyni). Zachęciła nas do pogłębienia więzi z Jezusem, m.in. przez częstszą adorację oraz osobiste dni skupienia. Nie omieszkała też zadbać o coś dla ciała, przywożąc pyszne pączki „tłustoczwartkowe”. 

Pod koniec lutego podjęłyśmy modlitwę, o którą prosił nas Prymas Polski, stanowiącej próbę stanięcia wobec dramatu pedofilii w Kościele. Korzystałyśmy z materiałów nadesłanych przez Episkopat, nasze działania wpisywały się w ogólnokościelny dzień pokuty. 

Na początku marca odbyła się narada ekonomiczno-budowlana, związana z planowanym przez nas kolejnym etapem budowy klasztoru. Wspierają nas zaprawieni w boju budowlanym Przyjaciele Wspólnoty. Napięcie pomiędzy potrzebą kolejnych pomieszczeń a możliwościami finansowymi nie jest proste do zrównoważenia. Plany w tym zakresie, jak i w paru innych, pokrzyżował koronawirus, o czym za chwilę. 

Jeszcze przed falą epidemii, nasza Siostra w zaawansowanej formacji początkowej, odnowiła na kolejny rok swoją profesję zakonną. Działo się to podczas Mszy Świętej sprawowanej przez zaprzyjaźnionego z nami Ojca Jezuitę. Rozumie się samo przez się, że Towarzystwo Jezusowe objęło patronat nad doprowadzeniem siostry do profesji uroczystej (wieczystej).  

Wczesną wiosną, już w czasie epidemii, zbierałyśmy sok z naszych brzóz w obrębie klauzury. Zadbałyśmy też o bezpieczeństwo przeciwpożarowe, zgodnie z wymogami, robiąc przegląd gaśnic i zaopatrując się w nowe. Zaopatrzyłyśmy się też w koce przeciwpożarowe, tak na wszelki wypadek. 

Tegoroczne Triduum Paschalne było bardzo skromne, zgodnie z zaleceniami, przeżywałyśmy je w gronie samej Wspólnoty, bez osób z zewnątrz. Przewodniczył mu ks. Wincenty, przyjaciel Wspólnoty. Jak w całym Kościele, zrezygnowałyśmy też z ceremonii umywania nóg (zazwyczaj, przełożona umywa nogi siostrom), nie było święcenia pokarmów (nie używamy wody święconej), poświęcenia ognia i ogniska paschalnego, ani procesji rezurekcyjnej. W tej inności zanurzyłyśmy się w tajemnice paschalne.